Korona Sudetów Czeskich wymaga wejścia na Śnieżnik od czeskiej strony. Jedziemy do Horni Morava. Z parkingu przy lanovce wychodzą dwie drogi - żółta (10km) i niebieska (16km). Wybieramy szlak żółty. Prowadzi doliną rzeki Morawy, która swój początek bierze na Śnieżniku. Dolina jest bardzo ładna. Świeża zieleń dookoła, mnóstwo strumieni zasilających Moravę. Widoki pojawiają się w górnej części szlaku, w pobliżu Śnieżnej chaty. Na szczyt wchodzimy od strony ruin schroniska. Jest słonecznie, ciepło, ale dość mocno wieje. Chowamy się w miarę możliwości za stertę kamieni pozostałych po wieży. Przez chwilę przypomina mi się Babia Góra. Też było słońce, też wiało niemiłosiernie. Ale był murek.
Widoki ze szczytu są rozległe, ale horyzont jest zamglony. Wypatrzyłem swoje górki - waligórę i Ruprechticky Spicak. Prawie jakbym dom zobaczył. Bardzo byłem ciekaw Jeseników. W zasadzie byłem ciekaw wszelkich widoków ze Śnieżnika, bo moje wcześniejsze dwa wejścia pod względem widokowym były kompletną klapą. Teraz siedzimy na ciepłych kamieniach i cieszymy się z widoków.
Jednak za długo nie można siedzieć, bo będziemy wracać dłuższą trasą, szlakiem niebieskim. Jak się okazało szlak był bez specjalnych atrakcji. Wejścia i zejścia łagodne. Do czasu. Na koniec pozostało nam zejście do Doliny Moravy w punkcie startu. Schodzimy trasą zjazdową. Nogi dostały popalić na tej stromiźnie. Ale co tam. Ten minus nie przesłonił nam plusów wycieczki :-)