O tej wycieczce niewiele mogę napisać. Ruszyliśmy z Przełęczy Sokolej. Zajrzeliśmy do schroniska Orzeł, potem do schroniska Sowa i już byliśmy na szczycie. Ze zdjęcia w książeczce KSP widzę, że pogodę mieliśmy przepiękną, niebo bez jednej chmurki, ale zbyt ciepło nie było. Śnieg już właściwie stopniał, tylko pod szczytem Wielkiej Sowy, wśród świerków leżały ostatnie płaty śniegu. Z pewnością weszliśmy na wieżę, ale jaka była widoczność nie pamiętam.
Nie wiem ile wtedy zdjęć zrobiłem, ale z na pewno niewiele; to były jeszcze czasy normalnych aparatów na kliszę. Trochę szkoda, bo zdjęcia zawsze przywołują wspomnienia. Przeglądając od czasu do czasu fotografie odświeżam pamięć i wspomnienia ze starszych wycieczek nie całkiem ulatują.
Do Przełęczy Sokolej wróciliśmy tą samą drogą.