Wracamy w Příhrazské skaly by zobaczyć to czego nie widzieliśmy za pierwszym razem. Trasy obu wycieczek można by zrobić w jeden dzień, my jednak wolimy spokojniejsze tempo i bieganie po górach z jęzorem na brodzie zupełnie nam nie odpowiada.
Tym razem zostawiamy auto we wsi Příhrazy, na parkingu przed nieczynnym zespołem wypoczynkowym. Idziemy leśną drogą w stronę skalnej wieży Kobylí hlava. Droga w pewnym momencie się kończy, właściwie robi zwrot o 180 stopni. Pozostają nam leśne ścieżki wydeptane przez wspinaczy. Pierwsza prowadzi do podnóża skalnej ściany, nie tę mieliśmy wybrać. Skały owszem ładne, ale nie tego szukamy.





Druga ścieżka jest tą właściwą, prowadzi nas do celu. Kobylí hlava ma 40 m wysokości i robi ogromne wrażenie. Na ławce u stóp skalnej wieży można przysiąść i podziwiać ten niesamowity twór natury.





Skalne ściany obok Kobylí hlavy są również interesujące i kusi nas by pójść w nieznane ścieżką po prawej, ale trzymamy się planu i wracamy prawie do punktu startu.

 

Po drodze oglądamy wielki głaz z wykutymi inskrypcjami, widziałem jego zdjęcie w necie i chciałem zobaczyć na żywo.





Przechodzimy również obok zaznaczonego na mapie źródełka.





Wróciwszy prawie do punktu startu musimy podejść na krawędź Příhrazských skal. Czerwony szlak prowadzi nas wśród wysokich skał.





Na wierzchowinie jest co oglądać. Skały przyjęły przeróżne formy.




Skalna vyhlidka pozwala spojrzeć na Jeszted.





Albo na Góry Izerskie i Karkonosze.





Dalszą wędrówkę "po płaskim" urozmaicają głębokie wąwozy...





...oraz skałki o ciekawych formach.





Nasz plan zakłada dotarcie do ruin zamku Hynšta. Jak wszystkie warownie z tego okresu w tych skałach, był budowlą drewnianą postawioną w trudno dostępnym miejscu. Hynšta wita nas skałą o niesamowitym ubarwieniu.





Ruiny zamku to właściwie określenie na wyrost. Drewno już dawno zniknęło, pozostały tylko ślady zamku i wykute w skale pomieszczenia. W XVII wieku miejsce to wykorzystywali Czescy Bracia.





Obejrzawszy zamek idziemy dalej, najpierw grzbietem, potem doliną. Dolina jest dość szeroka i skały schowane są za drzewami. Mimo to od czasu do czasu coś nam wpadnie w oko. Na przykład schron podskalny na kilka osób.





Albo wysoka jasna skała.





Zaraz, zaraz. Na wierzchołku tej skały dostrzegam coś co jest łudząco podobne do pewnego tworu skalnego widzianego przeze mnie w necie. Robię zbliżenie. Bez wątpienia na wierzchołku znajduje się skalne okienko.





Przypomina mi Sokolí pusinky, inaczej Ptačí polibek, skalną bramę, którą w necie opisują jako jeden z cudów Příhrazských skal, znajdującą się w tajnym miejscu. (Autorem zdjęcia jest Michal Nemejc).





Nawet nie wyobrażałem sobie, że odnajdziemy to przepiękne okno skalne a tu taka niespodzianka. Myślę sobie: nie takie to tajne miejsce jak je opisują i jeszcze, że szczęście debiutanta to jednak nie fikcja. Ale do końca nie jestem przekonany. Dokładnie przyglądam się skale z różnych miejsc.





Mój obiektyw ma jednak za mały zoom by być pewnym, że to co widzimy jest tym samym co widziałem na zdjęciach. Postanawiamy wdrapać się na szczyt skały, by obejrzeć okno z bliska. Nie wspinamy się więc pozostaje nam podejść lasem po lewej stronie skał.





Niestety, po wejściu na grzbiet okazuje się, że skały są jeszcze za wysokie i nie pozostaje nam nic innego jak spróbować podejść wyżej z ich drugiej strony. Czeka nas ładnych parę metrów chaszczingu.





Pierwsze dogodne podejście prowadzi na wierzchołek skały, tyle, że nie tej co trzeba. Mimo to nie narzekam. Skała z uschniętym drzewem wygląda bardzo ładnie.





Podejście pod drugą skałę daje złudzenie, że jeszcze moment i zobaczymy skalne okno z bliska. Niestety skała z oknem jest oddzielona głęboką szczeliną od skały, na której stoimy. Przeskoczyć się nie da. Można by próbować wejść po zwalonym drzewie widocznym na środku zdjęcia, ale widziałem jak jest spróchniałe u podstawy i obawiam się, że w środku może być takie samo. Nie podejmuję ryzyka i jednocześnie dociera do mnie, że "nasze okno" to nie Sokolí pusinky, widziałem na zdjęciach, że dostęp do nich jest zdecydowanie łatwiejszy.



Pocieszamy się widokiem kolejnego okna na niedostępnej skale. W jego świetle widać puszkę z zeszytem wpisowym dla wspinaczy.





Również las za nami robi wrażenie. Masa uschniętych sosen otoczona usychającymi paprociami to w sierpniu niecodzienny widok.





Ale to co przed nami jest najfajniejsze. Skalní masiv Indián wymiata, co za widok. U podstawy skały widać wyraźny profil Indianina.





Po chwili spędzonej na górze schodzimy do podstawy skał. Natura stworzyła tu różne cuda np. skalny jęzor.





I inne ciekawe formy i barwy.





Jeszcze raz zerkamy na "nasze okienko". Takie podobne a jednak nie to samo. Szkoda.
(Teraz, gdy piszę te relację już wiem gdzie znaleźć Ptačí polibek i choć nie planowałem powrotu do Czeskiego Raju to z pewnością tam wrócimy, dla tej jednej skałki. No może dla jeszcze jednej).





W Příhrazských skalach trafiają się i łąki. A jak otwarta przestrzeń to i całkiem fajne widoki.





W drodze na wzniesienie Smrkovec (352 m) zatrzymujemy się przy źródle Hrdinka. Mimo suszy dość obfite.





Smrkovec, pod szczytem widać jaskinię.





My na razie okrążamy górkę kierując się niebieskimi znaczkami.





Chcemy zobaczyć Obětní kámen. Jak przystało na kamień ofiarny ma kształt misy z rowkiem do odciekania krwi.





Do szlaku wracamy przez szczyt Smrkovca. Jest tu sporo niewysokich ale interesujących skałek.





Na niektórych natura wydrążyła prawdziwe skalne miasta dla krasnoludków.





Zaglądamy do jaskini.





Po przeciwnej stronie doliny.





Kierujemy się do rozcesti Černá louže. Czy przypadkiem coś nas nie obserwuje?





Zmieniamy szlak na żółty. Hrázková rokle jest początkowo szeroka a skałki niewielkie.





Potem zwęża się a skały robią się coraz wyższe.




Takim znakiem jesteśmy jednak totalnie zaskoczeni.





Od rozcesti Hrázka niebieski szlak prowadzi nas do restauracji Na krásné vyhlídce. Tu robimy przerwę na obiad. Czosnkowa i vrabec smakują znakomicie.





Dalej kierujemy się czerwonym szlakiem. Z krawędzi skał czasem trafi się jakiś widok. Tu w dole Přírodní rezervace Žabakor.





W tym miejscu nie powinniśmy niczego widzieć oprócz liści. Jednak susza jest tak wielka, że potężny buk pozbył się ich już w sierpniu.





Dęby jeszcze jakoś dają radę.





Docieramy do miejsca, w którym stał kolejny średniowieczny drewniany zamek - Stara Hrada.




Skały po drugiej stronie doliny prezentują się znakomicie.





Patrząc na północ mamy widok w kierunku Jesztedu.





I Kozakova.





By wrócić do auta musimy zejść tymi schodami.





Jeszcze kilka skałek po drodze.





Na te skały wchodziliśmy na początku wycieczki.





Ostatnie kroki do parkingu.