W Małej Skale przy głównej drodze stoi potężna skała, na której szczycie znajduje się vyhlidka Zahrádka. Tą skałą zaczyna się Vranovský hřeben, niewielkie pasemko pełne atrakcji stworzonych przez naturę i człowieka.
Na punkt widokowy prowadzą wykute w skale schody, ścieżkę zabezpiecza barierka, na szczycie skały umieszczony jest krzyż.
Z Zahrádki pięknie się prezentuje dolina rzeki Izery i położona nad nią miejscowość Malá Skála.
Chcąc dokładnie spenetrować Vranovský hřeben zaglądamy w różne zakamarki. W pobliżu vyhlidki zauważamy coś w rodzaju jaskini. Poukładane kamienie świadczą o tym, że miejsce to w przeszłości było jakoś wykorzystywane przez ludzi. Na głazie po prawej wyryto napis używając znaków runicznych. We wnęce kolejny, tym razem bardziej zrozumiały, ryt.
Pomnik Braven manne upamiętnia wydarzenie z 1820 r.
Nieopodal znajduje się, obecnie zarośnięty, jeszcze jeden dawny punkt widokowy. I tu widać ślady ludzkiej ręki, zarówno w urządzeniu vyhlidki jak i wykutej w skale tablicy.
Pierwszym elementem dawnego zamku Vranov, który zobaczyliśmy była zamkowa studnia. Wydrążono ją w skale, miała kilkadziesiąt metrów głębokości a jej dno sięgało poziomu dna rzeki Izery. Obecnie jest w większej części zasypana.
Przy studni wydrążono w skale piwniczkę.
Na teren zamku wchodzi się przez niewielką bramkę.
Choć zamek wybudowano na początku XV stulecia to w pierwszej chwili w oczy rzucają się ślady dziewiętnastowiecznej przebudowy tego miejsca. Najbardziej oczywiście Letohrádek, neogotycka budowla wystawiona w 1826 roku na miejscu zamkowej kaplicy.
Obecnie na parterze mieści się jakiś składzik.
Na pietrze mieści się galeria. Trafiliśmy na wystawę zorganizowaną z okazji 50-tej rocznicy zajęcia Czechosłowacji przez wojska rosyjskie w 1968 roku.
Skały przy Letohrádku są rewelacyjne.
Kierując się w stronę głównej części dawnego zamku mamy taki oto widok.
Niezwykle wąskie przejście właściwie broni dostępu.
Mimo, że wybudowany dość późno, Vranov był jak inne, wcześniej wystawione skalne zamki w większości budowlą drewnianą. Skałę oczywiście też wykorzystywano wykuwając w niej różnorakie piwniczki, schody oraz wycięcia do mocowania drewnianych belek.
W miejscu zamkowej kuchni w XIX w. urządzono Síň tří mocnářů. Upamiętnia ona prusko - rosyjsko - austriacką koalicję przeciw Napoleonowi.
Obecnie jest trochę zdewastowana i brakuje jej wielu pierwotnych elementów ale i tak robi wrażenie.
Powyżej znajdują się kolejne, zarówno średniowieczne jak i późniejsze elementy Vranova.
Na koniec docieramy pod najwyższą na zamku skałę.
Na jej szczyt prowadzą niezwykle wąskie i strome schodki.
Na szczycie.
Widok na dalszą część grzebienia. Na jego końcu widać ruiny zamku Frýdštejn.
Kilka innych widoków. Na ostatnim zdjęciu widoczne są wycięcia w skałach, w których osadzono belki utrzymujące konstrukcję istniejącej tu w przeszłości wieży. Suchy badylek wyrastający z kamienia wskazuje Suche Skały, które oglądaliśmy wcześniej z Sokola, widocznego na prawo od skał.
Na dół schodzimy zaglądając w zakamarki, do których wcześniej nie zajrzeliśmy.
Teraz kierujemy się czerwonym szlakiem wzdłuż grzbietu. Wysoko nad drogą wypatrujemy jeskyně u Pantheonu. Nie byłbym sobą gdybym tam nie zajrzał.
Chaty wśród tych skał nie spodziewałem się. W necie doczytałem, że można ją sobie wynająć.
Szczytowa skałka zamku Vranov.
Skała nad chatą też niczego sobie.
Pamiątka z okresu romantyzmu - Sarkofág.
I kolejna czyli Brána Pantheonu.
Wędrujemy niespiesznie grzbietem zatrzymując się co krok by obejrzeć jakiś pomniczek lub skałkę. Na wielu wykuto napisy znakami runicznymi.
W ten sposób docieramy w pobliże ruin zamku Frýdštejn.
Nie wiadomo kiedy wybudowano zamek. Pierwsza wzmianka pochodzi z 1385 r. Postawiono go na piaskowcowych skałach, w których wyciosano wiele pomieszczeń i piwniczek. Wieże zamkowe i mury wykonano z kamienia. Jest tu co oglądać.
Po obejrzeniu zamku schodzimy do wioski Frýdštejn. Kapliczka Krista Trpitele.
Asfaltem a potem leśną dróżką schodzimy do Małej Skały. Idziemy u stóp skał zamku Vranov. Pięknie się z tego miejsca prezentują.
Jeszcze rzut oka na Suche Skały....
....i możemy zakończyć wycieczkę w miejscowym browarze. Piwo warzą całkiem, całkiem.