Na Turbacz wchodziliśmy od strony północnej. O drodze przez las raczej nie ma co wspominać. Dopiero w rejonie Czoła Turbacza można było coś zobaczyć. Doszliśmy do schroniska gdzie chwilę posiedzieliśmy. Jest tam miejsce, z którego widać Tatry, ale nam pogoda nie bardzo sprzyjała. Tatry widzieliśmy, ale szału nie było. Poszliśmy na szczyt Turbacza skąd wróciliśmy do schroniska. W drogę powrotną ruszyliśmy tym samym szlakiem a to z tego powodu, że byliśmy umówieni na tej trasie ze "spacerowiczami". Znaliśmy się do tej pory z forum GS i stwierdziliśmy, że warto poznać się w realu. Okazało się, że znaliśmy się z widzenia, mamy wspólnych znajomych i mieszkamy parę kilometrów od siebie. Od tego czasu wielokrotnie wspólnie wędrowaliśmy po sudeckich szlakach.