Busem dojechaliśmy do ronda w Głuszycy Górnej skąd ul.Graniczną szliśmy w stronę Przełęczy pod Czarnochem. Za nami pojawili się jeźdźcy, którzy mimo, że konie szły stępa, bez problemu nas wyprzedzili. Ech, fajnie byłoby tak powędrować na końskim grzbiecie.


Zostawiliśmy w tyle ostatnie zabudowania i wędrując przez las dotarliśmy do przejścia granicznego. Jeszcze kilkaset metrów i byliśmy w Janovičkach, przygranicznej osadzie turystycznej. Witała nas widokiem pensjonatu Zámeček, zbudowany w 1916r. został w ostatnich latach odrestaurowany.



W pobliżu pensjonatu jest punkt widokowy z widokiem na Broumovské stěny.



Trochę niżej można popatrzeć na Karkonosze.



I oczywiście Ruprechtický Špičák a obok Široký vrch (839 m) i Jeleni vrch (751 m).



Wędrując nie pomijamy drobnych pamiątek historii, szczególnie figur św. Jana Nepomucena.



Bardzo przyjemnie się szło przez tak ładnie utrzymaną wioskę.



Z okolic Benešova.



I w tej wsi też są ładnie odnowione stare domy.



Tak samo jak Benešov, Olivětín, jest częścią Broumova. Znajduje się w nim kaplica Bolestné matky Boží.



Jest też browar.


Degustujemy na miejscu świeże, niepasteryzowane piwo Opat obserwując bociany na kominie browaru.



Potem kombinujemy jak nie idąc do Broumova wejść na czerwony szlak mający doprowadzić nas do Mlýnskeho vrchu. Poszliśmy na skróty przez jakieś podwórko i znaleźliśmy most na Ścinawce. Pozostał nam jeszcze kanał za szeroki, by go przeskoczyć i za głęboki, by go przejść podciągając nogawki. Na szczęście ścieżka wzdłuż kanału zaprowadziła nas w pobliże jakiegoś zakładu, gdzie przez zastawki przeszliśmy na druga stronę.



Teraz pozostało nam tylko wspiąć się na skarpę ... i już mogliśmy buszować w zbożu.



Z widokiem na Broumovské stěny.



I Szczelińce.



Czerwony szlak oczywiście znaleźliśmy. Był przy nim szlakowskaz, który precyzyjnie określał jak mamy iść - "polną drogą prosto w kierunku lasu".
Bez tej informacji na pewno byśmy zabłądzili. :-)



No więc poszliśmy oglądając Góry Stołowe...



i Broumov.



W pobliżu wierzchołka Mlýnskeho vrchu chmury starały się dotknąć ziemi.


Pojawił się widok na Janovičky.



Szczelińce, Korunę i kamieniołom Lapota też było widać.



Powoli schodziliśmy w kierunku Ruprechtic.



Ruprechtický Špičák i Śnieżka z innej perspektywy.



Schodziliśmy do Ruprechtic, ale zgubiliśmy szlak i wylądowaliśmy w Jetřichovie. W sumie dobrze się stało, bo w była tam restauracja "U Świętej Magdaleny", w której zjedliśmy obiad. Mogliśmy ruszać w stronę Špičáka.



Przystanek Ruprechtice.



Kostel sv. Jakuba Většího.



Przez Ruprechtice.



Gdy byliśmy już blisko góry pogoda zaczęła się psuć.



Z wieży na szczycie jednak coś było widać. Na wprost Ruprechtice i Jetřichov. Po lewej Hynčice, po prawej Meziměstí.



Meziměstí, w głębi Ostaš.



Janovičky.



Mlýnský vrch i dalej Broumov.



W stronę Waligóry.



W kierunku Karkonoszy.



Wielka Sowa.



Sky Tower we Wrocławiu.



Zamek Grodno.



A tam punkt końcowy naszej wycieczki.